Mamy nowego Bachusika! To Bachusik Dyrygentus! [ZDJĘCIA]

0
fot. Bartosz Mirosławski

Dwóch Czesławów Grabowskich poprowadziło dzisiejszy koncert promenadowy przed filharmonią. Jeden duży, drugi mały. Jeden żywy, drugi z brązu. Obaj w wyśmienitej formie. Co to był za wieczór!

 

Od początku wiadomo było, że coś się wydarzy, bo skoro na scenie stoi zapakowana paczka, to w końcu ktoś ją musi… otworzyć.

Najpierw jednak przez scenę, kierowani batutą Czesława Grabowskiego, przetoczyli się muzyczni gladiatorzy a po nich pojawiła się muzyczna kawaleria. Po tych dwóch utworach uczestniczący w koncercie mim zaczął się domagać otwarcia paczki.

– Nie dam rady – siłowała się z paczką Agata Miedzińska, prowadząca koncert. Mim pokazywała dalej a szefowa ZOK zgadywała o kogo chodzi.

– Postawny i silny mężczyzna? To zapewne pan prezydent – w ten sposób na scenę został wywołany Janusz Kubicki. Mimo pokazywała dalej.

– Chodzi o kolejnego, silnego mężczyznę z artystyczną duszą? To poprosimy Artura Wochniaka. Rzeźbiarz był akurat tuż, tuż.

– To jeszcze poprosimy pana dyrygenta – zarządziła A. Miedzińska.

– Ja raczej tutaj niewiele pomogę przy tych silnych mężczyznach – dyrygent podniósł ręce prężąc wątłe bicepsy.

Jednak w trójkę dali radę podnieść paczkę. Z niej wyłonił się Bachusik. Wypisz, wymaluj Czesław Grabowski z batutą w ręku.

– To Bachusik Dyrygentus – zakomunikował prezydent Kubicki. – Dla mnie to Czesław Bachusik Pierwszy. Nasze miasto zawdzięcza wiele takim osobom jak maestro Czesław, dlatego powinniśmy ich upamiętniać również w takiej formie.

– Wiele godzin spędziłem z panem Czesławem. Oglądałem dziesiątki zdjęć i filmy jak wygląda jego praca jak dyrygenta – opowiadał A. Wochniak, autor rzeźby. – Chodziło mi o uchwycenie w pozie pewnej muzyczności, napięcia. Oczywiście musiały się znaleźć akcenty winiarski, liście winogron we włosach i olbrzymia mucha winiarska pasująca do fraka.

Maestro był wyraźnie zaskoczony i wzruszony. Nie mówił do mikrofony z ok. 300 osób zgromadzonych na placu mało go kto słyszał. Klaskali jednak wszyscy.

– Będę do niego mówił Czesio – zakomunikował dyrygent i powrócił do prowadzenia koncertu.

Żywy Grabowski machał batutą do orkiestry, a Bachusik wymachiwał batutą do publiczności. Stworzyli świetny duet.

– Jest świetny, ale jedno mi w nim nie pasuje – Grabowski żartował w przerwie miedzy utworami głaszcząc się po głowie. – On ma taką bujną czuprynę, a ja nie mam ich tak wiele.

I dyrygował dalej. WS kolejnej przerwie zaproponował, by zielonogórzanie sami wymyślili nazwę Bachusika. Byle żartobliwą.

Na razie mam Bachusika Dyrygentusa zwanego Czesiem. To 64. Bachusik w naszym mieście. Kto następny?

(tc)
PODZIEL SIĘ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ